sobota, 11 czerwca 2016

Rozdział I Jestem Vivianne.

 Vivianne uśmiechnęła się niezręcznie. Gdy weszła do swojego starego pokoju poczuła tyle wspomnień i uświadomiła sobie, że kiedyś jej gust był zupełnie inny, niż aktualnie. Westchnęła cicho po czym ostrożnie położyła walizki na ziemię. Rozejrzała się po pokoju zastanawiając nad tym, co takiego mogłaby zmienić. Jedyne, co jej wpadło do głowy, to to, że może jakoś udekorować białe niezbyt dobrze prezentujące się ściany, a na meblach poprzyklejać swoje rysunki, bądź bezpośrednio coś na nich namalować.
  Właśnie jutro miał być jej pierwszy dzień w szkole, pokładała z nim tyle nadziei, niekoniecznie dobrej, z natury była pesymistką, jednak mimo wszystko starała się za wszelką cenę myśleć pozytywnie albo realnie. Jednak przez jej myśli nie przechodziły żadne pozytywne myśli, sama nawet nie wiedziała, czego tak dokładnie się obawia. Że spotka swoich starych znajomych? Braku akceptacji? Wyśmiania, czy tego wszystkiego? Jedno było też pewne, nie zamierzała się z nikim zbytnio zaprzyjaźniać, był to i tak prawie środek drugiej liceum, więc z pewnością każdy znalazł swoich przyjaciół, a ona nie chciała być piątym kołem u wozu. Wystarczy jej samotność. Podeszła do łóżka, na którym był jedynie materac i usiadła na nie.
   A pomyśleć, że jeszcze tydzień temu była szczęśliwa w swojej poprzedniej szkole, miała jakichś znajomych i to jej wystarczyło, nie chciała nikogo zawieść, więc nie zawierała zbyt dużych przyjaźni i tutaj planowała postąpić dokładnie tak samo. Spojrzała na zegarek, który miała na prawej dłoni. Była pora niedzielnego obiadu, a jej tato był punktualny, więc pewnie już czekał na nią domowy obiadek.
    Wyszła ze swojego pokoju i zeszła na dół, po czym weszła do przestronnej kuchni, która nie była wykonana w nowoczesny sposób. "Twoja mama bardzo lubiła gotycki wystrój wnętrz." Zawsze jej to powtarzał, gdy była jeszcze mała.
   Co smakowitego przygotowałeś na obiad?   spytała z uśmiechem na bladej, jak śnieg twarzy. Mężczyzna o czarnych, jak smoła włosach odwrócił się w jej stronę. Kładł talerze na dębowy stół z przepięknym ciemno oliwkowym obrusie w koronki.
   Zapiekankę z warzywami.  odwzajemnił uśmiech. Pomimo swojego wieku wyglądał dość młodo. Miał taki sam szary kolor oczu, co Vivianne. Była do niego bardzo podobna, nawet miała piegi z resztą, tak jak on.
   Brązowowłosa usiadła na swoim miejscu, gdy talerze były już na miejscu, a świece dodawały niesamowitego klimatu, powoli zaczęła jeść swoją porcję. Dokładnie gryzła każdy kęs dania.
   Vivianne.  jej ojciec wręcz uwielbiał zwracać się do niej pełnym imieniem, choć ona wolała, jak mówił jej imię w zdrobnieniu Vivi, bądź Vivia.  jak myślisz, dobrze postąpiłem znowu tutaj wracając? Jak wiesz tam mój biznes nie kręcił się zbyt dobrze.
   Postąpiłeś bardzo dobrze, tato. Mną się nie przejmuj, przecież ważniejsze jest Twoje zdanie. Prędzej, czy później i tak byśmy tu wrócili...
    Czemu tak uważasz?
   Po prostu ciągnie nas w to miejsce, zawsze tu wracamy. Nawet jeśli chcemy opuścić to miejsce, to nic nie wychodzi nam tak dobrze, jak tutaj.
   Masz rację.  po krótkiej rozmowie wrócili do jedzenia, jak zwykle podczas posiłku panowała cisza, przerywana czasem krótką rozmową. Zwykle była to niepozorna wymiana zdań. Nie było to spowodowane tym, że ich stosunki nie wyglądały za dobrze, po prostu taka cisza u nich była normalna. Zwykle rozmawiali bardzo dużo, pomimo tego, że jej ojciec był zapracowany, zawsze znajdował dla niej chwilę, więc nie mogła narzekać. Nie była typową nastolatką z problemami i nie twierdziła, że jej nie rozumie. Rozumiał ją nawet lepiej, niż ona samą siebie.

   Zaczęła ścielić łóżko, które miało już kołdrę i poduszkę ubraną w czarną  poszewkę. Szarooka opadła na łóżko ubrana w swoją piżamę. Westchnęła ciężko. "Już jutro szkoła, szkoda, że to prawie środek roku szkolnego..." Przykryła się kołdrą i wygodnie ułożyła się w łożu, zamknęła oczy i po chwili usnęła.
  Jak zwykle obudziła się przed budzikiem, była dokładnie piąta rano. Podniosła się do siadu i przeciągnęła się. W pokoju było dość ciemno, przez żaluzje do pomieszczenia dostawał się ani jeden promyk światła. Brązowowłosa wstała z miękkiego łóżka. Zajrzała do przestronnej szafy w intensywnie ciemnym kolorze. Na jednej z półek miała odłożony strój na dzisiejszy dzień, a była to mianowicie koszula z falbaniastym kołnierzykiem, a do tego brązowa spódnica z wysokim stanem. Gdzieś dalej schowały się rajstopy w brąz kropki. Vivianne uśmiechnęła się delikatnie, udała się do łazienki, która była połączona z jej pokojem.
   Stała naprzeciwko lustra ze spiętą grzywką i roztrzepaną fryzurą, jak zwykle rankiem jej włosy miały podwojoną objętość i unosiły się w dziwaczny sposób. Jej codzienna poranna rutyna polegała na przyglądaniu się sobie intensywnie w lustrze. Dokładnie wgapiając się w swoje szaro-karmelowe tęczówki, patrzeniu na bladą twarz oblaną piegami. Białym wacikiem namoczonym mlekiem przejechała delikatnie po swojej twarzy. Robiła to wyjątkowo wolno, jakby była stworzona z porcelany i bała się, że potłucze się na małe kawałeczki, których już nie będzie można posklejać. Na swą twarzyczkę nałożyła krem w białym kolorze, po rannej pielęgnacji twarzy zdjęła z siebie ubrania i zaczęła ubierać się w swoje już uprzednio przygotowaną kreację. Jak na swój wiek nosiła dość specyficzną bieliznę z nadmierną ilością koronek i krojem rzadko spotykanym w pobliskich stacjonarnych sklepach. Nawet ubierała się z dziwną gracją, jakby każdy jej ruch był nagrywany, a ona była aktorką. Reżyser ogłosił, że każdy najmniejszy błąd w jej ruchu będzie liczył się z konsekwencjami. A ona, jak to dobra aktorka daje z siebie wszystko, jest tylko jedno "ale", przecież nie jest żadną aktorką, a nikt nie kazał jej w taki sposób się poruszać.
   Rzuciła jeszcze jedno krótkie spojrzenie w stronę lustra, był to niemalże ułamek sekundy. Wystarczyło jej tylko tyle, żeby stwierdzić, że jest gotowa do wyjścia. Była naturalnie piękna, lecz musiała dążyć do tego naturalnego piękna, nie dostała go od tak.
     Wzięła swój czarny plecak z nadrukiem w czaszki i zegarek, który leżał na biurku. Założyła go na prawy nadgarstek i spojrzała na godzinę, jaką wskazuje. Dokładnie szósta rano, a do pójścia do szkoły pozostała godzina. Zeszła na dół.
   Przygotowała sobie zdrowe śniadanie, musiała dbać o linię z dość istotnej przyczyny. Do śniadaniówki włożyła swój lunch.
      Zawsze czekała dość długo za nim wybrała się do szkoły, wtedy zwykle pisała, bądź rysowała w swoim notatniku, który był mniejszy od kartki, ale większy od zeszytu.

Jedno muśnięcie ustami,
Jedno przelotne spojrzenie,
Jedno dotknięcie dłoni,
Jeden uśmiech... 

Niewinne zakochanie, 
Nie małe rozczarowanie,
Miły uśmiech, 
Młode i niewinne serce.

Ta naiwna miłość,
Spojrzenia się spotykające,
Miłe i niewinne,
To się nazywa młodzieńcze zakochanie. 

    Udało jej się napisać krótki wiersz i do tego narysować ilustrację, która przedstawiała dwie ludzkie sylwetki złączone nitką, kruchą i powoli się rwącą. 
    Spojrzała na zegarek, pora była, żeby wyjść z domu. Wstała z drewnianego krzesła i skierowała się do wyjścia, ubrała buty na lekkim obcasie w kolorze brązowo-cielistym. Założyła czarny płaszcz, opuściła dom.
     Wolnym krokiem szła w stronę swojej nowej szkoły, starała się za bardzo o tym wszystkim nie myśleć, ponieważ czasem, a raczej zawsze myślała za dużo. Tyle myśli tlących się po umyśle było dość uciążliwe, ciężko wtedy skupić na czymkolwiek swą uwagę. 
      Vivianne usłyszała za sobą kroki, jakby ktoś ją śledził, bądź chciał ją dogonić, co było naprawdę dziwne. Przełknęła ślinę. Chciała przyśpieszyć kroku, ale to mogłoby okazać się co najmniej głupie. 


Rozdział II Rozpoznany i zdemaskowany cz. 1
Odwróciła się i co?
- Co to? Jakim cudem znalazło się to w mojej szafce? 
Kiedyś myślała, że samotność jest dobra, nigdy tak bardzo nie miała racji.
- Ej... czekaj! Nie pamiętasz mnie Vivianne? 
Nie zapomniała, nie chciała zapomnieć. 

2 komentarze:

  1. Dzisiaj znalazłam twojego bloga i bardzo mnie zaintrygował ^^ Kiedy mogę spodziewać się kolejnego rozdziału? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć,
    Zobaczyłam twojego bloga w katalogu i od razu mi się spodobał. Pod względem graficznym. Szablon po prostu śliczny i ładnie komponuje się z Vivką :) Co do tekstu mimo, że dopiero są dwa rozdziały to już jestem wkręcona w niego ^^!

    Pozdrawiam i czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka z Panda Graphics